Pękam z dumy, choć sukces nie należy do mnie
Niecały rok temu pisałam o debiucie literackim mojej przyjaciółki, Kasi. Z tym, że był to debiut cyfrowy, bo książka nigdy nie została wydana w wersji papierowej. A jak wiadomo, każdy pisarz marzy o "prawdziwej" publikacji, czyli takiej fizycznej, którą można wziąć do ręki i kupić w tradycyjnej księgarni. I nie minął rok od wspomnianego debiutu i proszę - Kasi udało się spełnić to
Przyznaję, że zazdroszczę, ale w taki pozytywny, przyjacielski sposób. Jednocześnie pękam z dumy, no bo powiedzcie - ilu z waszych znajomych osiągnęło coś takiego? A Kasi się udało, HURRA!
Samej książki jeszcze nie przeczytałam, ale wiem, że będzie ona świetna. I już czekam na jej kolejne dzieła Kasi, bo wierzę, że na tym jednym się nie skończy.
A przy okazji - nie wyobrażacie sobie, jak wiadomość o takim debiucie może pozytywnie nastroić człowieka. Kasia pochwaliła mi się kilka godzin temu, a mnie do tej pory uśmiech nie schodzi z twarzy. :)
marzenie!
Przyznaję, że zazdroszczę, ale w taki pozytywny, przyjacielski sposób. Jednocześnie pękam z dumy, no bo powiedzcie - ilu z waszych znajomych osiągnęło coś takiego? A Kasi się udało, HURRA!
Samej książki jeszcze nie przeczytałam, ale wiem, że będzie ona świetna. I już czekam na jej kolejne dzieła Kasi, bo wierzę, że na tym jednym się nie skończy.
A przy okazji - nie wyobrażacie sobie, jak wiadomość o takim debiucie może pozytywnie nastroić człowieka. Kasia pochwaliła mi się kilka godzin temu, a mnie do tej pory uśmiech nie schodzi z twarzy. :)